Poczytaj mi.

Jednym z największych problemów jaki mieliśmy przy licznych przeprowadzkach była ilość książek, które razem i osobno gromadziliśmy przez lata.  Siłą rzeczy z częścią trzeba było się pożegnać, ale na ich miejsce ( którego i tak już nie było ) zaraz pojawiały się nowe. Oprócz wiedzy, refleksji czy rozrywki jaką dostarczają, książki, tak jak muzyka, mają dla mnie wartość sentymentalną.  Jak tu więc pożegnać się z książką, którą wielbiłam ja – zbuntowana nastolatka,  z tą , którą czytałam po rozstaniu z pierwszą miłością albo która umilała mi czas w dwutysięczympierwszym w kawiarni pod niebem Paryża? Pamiętam zapach książek w domu moich dziadków i marzyłam, że jak już „będę duża” oddam się ich lekturze. Książki były nawet pretekstem żeby umówić się z Arturem. Kiedy go poznałam to nie mogłam spać po nocach jeśli czym prędzej nie przeczytam „Walden, czyli życie w lesie” ! 😉 Później już bezwstydnie czytaliśmy sobie na głos w łóżku o gorącej Havanie, o życiu Kinskiego, o kobietach Bukowskiego i wiele innych. Zresztą zawsze mówiłam, że sam Artur jest uosobieniem moich ulubionych książkowych bohaterów, albo raczej antybohaterów, jakby powiedzieli inni. Nawet Zohan okazał się bibliofilem. Pożerała każda książkę, którą nieopatrznie zostawiliśmy w jej zasięgu. Wśród naszych znajomych też panuje powszechna miłość do literatury, o książkach sobie opowiadamy, dajemy w prezencie, polecamy, albo wręcz przeciwnie. Ale okazuje się, że z książkami jest tak jak z PIS’em, gdy rozmawia się w towarzystwie to niby nikt na nich nie głosował, a są u władzy, książki niby czyta każdy, a okazuje się, że statystycznie czytamy nie więcej niż 1,5 książki rocznie.

Nie była to jednak kwestia, którą jakoś specjalnie brałam sobie do serca dopóki koleżanka nie udowodniła mi, że statystyczny Polak naprawdę istnieje. Jako że poszukuje z rodzinką mieszkania do kupienia, przegląda masę ogłoszeń, a co ciekawsze lokale ogląda osobiście. I przy okazji tych poszukiwań stwierdziła ze smutkiem : „nie trafiłam na ani jeden regał z książkami… Setki salonów, sypialni, pokoików dziecięcych i ani jednej choćby nadgryzionej przez mole książki. Statut rodziny, cena chaty, wymiar estetyczny wnętrz nie ma tu żadnego znaczenia. Jestem przerażona. Serio.” Chciałabym myśleć, że to dlatego iż ludzie lubią e-booki, albo siedzą w czytelni. Jednak według badań międzynarodowych organizacji PISA i OECD ( czy ja przytaczam badania naukowe? boszeee, zamieniam się w Artura! ) 40% Polaków nie rozumie co czyta, a następne 30% rozumie tylko w niewielkim stopniu. A więc jednak lubio obrazki na kwejku i siedzo na fejsie…

Zaraz pewnie znajdzie się jakiś obrońca uciśnionych i powie: „bo książki są drogie”, „bo statystycznego Polaka nie stać”. Jeśli koniecznie chcemy iść tym tokiem myślenia, to w Polsce wszystko jest drogie, a jednak na telewizory i smartfony nas stać. Na alkohol, mooorze alkoholu, tym bardziej. Idąc jeszcze dalej, tylko w przeciwną stronę, to uważam za bezczelność mędzić , że dwadzieścia parę pln’ów to dużo za poświęcony czas i niewyobrażalną pracę umysłową jaką trzeba wykonać by tą cholerną książkę ktoś w ogóle mógł wziąć w ręce! Drugim koronnym argumentem obok braku kasy, jest brak czasu. Wiadomka, to trzeba zostać w robocie po godzinach, iść na zakupy, zrobić obiad , a tymczasem dobry serial trwa max. 50 minut ( i np. buraki można już obierać w trakcie ). Ano można, buraki przecie się same nie zrobią.

Powodów czy usprawiedliwień dla których nie czytamy można pewnie znaleźć więcej, ale ponieważ chcieć to móc dlatego nie czytamy bo po prostu nie chcemy. Mamy ciekawsze rzeczy do roboty, bo to nudne, trudne i w ogóle bez sensu, szczególnie dziś kiedy wszystko jest w internecie. Tylko czytanie to nie samo zdobywanie wiedzy, to przecież ( a dziś chyba przede wszystkim ) rozwijanie wyobraźni, poszerzanie słownictwa, pogłębianie empatii, aż wreszcie trening dla mózgu, który znacząco opóźnia jego starzenie się. A przecież nikt nie chce być starym, bezdusznym, niepotrafiącym się wysłowić i pozbawionym wyobraźni wtórnym analfabetą ! Dlatego w Was nadzieją, Drodzy Czytelnicy, dzielcie się miłością do czytania ze swoimi dziećmi, matkami, żonami i kochankami, czytajcie namiętnie w miejscach publicznych i chodźcie z książkami do łóżka, rozmawiajcie o książkach, zachwycajcie się i obdzielajcie nimi niczym skarpetami, przy każdej nadarzającej się okazji! Nie chcą czytać po dobroci ? No cóż, my im dobrze radzimy… 😉

Ania

 

DSC07338_Fotor_Collage

DSC07317

DSC07310

DSC07350_Fotor

DSC07353-001

 

14 uwag do wpisu “Poczytaj mi.

  1. Ania, przede wszystkim uwielbiam Twoje teksty 🙂
    Co do książek, to ja ze smutkiem ostatnio stwierdziłam, że w zeszłym roku przeczytałam tylko dwie książki 😦 Nie, nie jest mi szkoda kasy na dobrą literaturę, z wolnym czasem różnie bywa, ale jak się czegoś chce, to na pewno znajdzie się na to czas! I nikt mi nie powie, że jest inaczej.
    Natomiast jeśli chodzi o dzieci+książki, to serce mi drży jak moja 6-latka mówi, że woli książkę od bajki! 15 minut dziennie z książką i z dzieckiem, to nie jest dużo, a można tym zrobić wiele dobrego 🙂

    Polubienie

    1. Przede wszystkim bardzo mi miło, że znajdujesz czas i checi aby czytać te moje teksty !;) I brawo dla córy, że w tak młodym wieku dokonuje już dobrych wyborów 😉 Ja też nie zawsze mam wolne całe godziny na czytanie, ale jak sama wspomniałaś czasami wystarczy 15 minut, by na moment się oderwać, skupić na czymś zupełnie innym, przenieść w inny świat, przecież wszyscy tego potrzebujemy, a ksiażki umożliwiają to jak za dotknieciem czarodziejskiej różdżki! Ja to mam czasami tak, że gdy mi sie książka skończy to przez kilka dni wracam na ziemię, bo tak przeżywam to co przeczytałam 😉

      Polubienie

  2. Zawsze kilka godzinek w tygodniu (wieczorem) znajdę. Czytam dużo, czasem bardzo dużo. Jeśli ktoś chce, to będzie czytał. Zawsze można znaleźć jakieś „ale”, żeby nie poczytać: a to film jakiś leci, a to zmęczenie, a to to, a to tamto.

    Staram się zaszczepić tę miłość do czytania u córy – zobaczymy, co mi z tego wyjdzie. Na razie jesteśmy na dobrej drodze 🙂

    Polubienie

    1. Miłość do książek często jest dziedziczna więc na pewno dzieci czytających rodziców częściej sięgną po książkę niż dziecki z domów bez książek. Ale na szczęście można tą miłością się też zarazić od innych, w późniejszych latach, dlatego warto o ksiązkach rozmawiac i dzielić się nimi, może przez przypadek ktoś złapie bakcyla.
      P.S. Zajrzałam na Twojego bloga i… chyba będę zagladać częściej 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      1. puchatka

        Zapraszam, ugoszczę z otwartymi ramionami 🙂
        Tak odnośnie do czytania – niedługo konkurs u mnie.

        I jeszcze jedno: ja nie lubiłam czytać, kiedy byłam mała , byłam typem podwórkowym, na czytanie nie miałam czasu ani ochoty 🙂 U mnie tych to przychodzi po prostu potem 🙂

        Polubione przez 1 osoba

  3. graf ra-v

    Przy częstych przeprowadzkach czy ograniczonej przestrzeni dobrą opcją jest czytnik typu Kindle. W jednym urządzeniu tysiące książek, które się nie kurzą i nie zajmują miejsca. Niedawno stałem się posiadaczem takowego i jednak wygoda wygrywa z sentymentem.

    Polubienie

  4. U nas w mieszkaniu książki nie mieszczą się na półkach. Znajomi i rodzina mówią, że to z powodu dużej ilości książek, ale my uważamy, że to ciągle wina zbyt małej ilości półek. W nowym domu mamy zamiar zamknąć wszystkie książki w osobnym pokoju przeznaczonym na bibliotekę – w ten sposób będziemy podążać za trendami!
    PS. Prawdziwy powód jest taki, że nie lubimy być traktowani jak wypożyczalnia książek. No, ale skoro pożyczają, to chyba jednak ktoś tam jeszcze coś czyta/ Albo i nie, bo z oddawaniem różnie bywa 😉

    Polubienie

    1. No właśnie , z pożyczaną książką chyba lepiej od razu sie pożegnać. Niestety ja sama mam z tym problem, bo mam głowę w chmurach i najzwyczajniej w świecie zapominam co od kogo pożyczyłam i komu oddać. Dlatego większość książek jednak kupuję, żeby nie tracić znajomych przez nieoddane ksiązki 😉 A Wasz pomysł na bibliotekę jest rozważny i romantyczny zarazem 😉

      Polubienie

  5. Miłością do fantastyki zaraził mnie wujek, polecając „Ucznia Skrytobójcy”, kiedy byłam jeszcze w podstawówce. Do tej pory z sentymentem wracam do cyklu o skrytobójcy, skompletowałam zestaw polski, angielski i chcę kupić sobie wznowienie. Chociaż, z perspektywy czasu, nie uważam tych książek za wybitnie ambitne i nie wpisałabym ich do kanonu fantastyki, to w moim prywatnym rankingu zajmują specjalne miejsce.

    Gromadzę książki od dawna i przy przeprowadzce faktycznie był z tym kłopot. Powinnam część sprzedać, bo trochę jest nieczytanych, do których raczej już nie zajrzę, mam też kilkadziesiąt takich, które mi się nie przydadzą, inne niespecjalnie lubię… Ale ciężko mi się z nimi rozstać.

    Polubienie

    1. Nie każdy od razu sięga po książki z najwyższej półki. Ja tak naprawdę pokochałam książki przez niskich lotów romansidła dla nastolatek więc czasami początki bywają trudne i wstydliwe 😉

      Polubienie

  6. Czytanie jest bardzo ważne, ale jak ktoś będzie miał opory to zawsze znajdzie wymówkę. Chcieć znaczy móc i w dzisiejszych czasach można też znaleźć dobre książki w korzystnych cenach, ale najpierw trzeba zmotywować siebie lub kogoś 😉

    Polubienie

  7. Jestem na drugim roku filologii polskiej i nawet nie wiesz jak się cieszę, że przeczytałam taki post. Każda wzmianka o tym, że ktoś tak jak ja kocha zapach książki i opowiedzianą w niej historię, wywołuje u mnie uśmiech na twarzy. Cieszę się, że tu trafiłam!

    Saszen

    Polubienie

Dodaj komentarz