Mam w sobie coś z dziecka, albo może raczej starej babuliny, jest to tkliwość do baśni, podań, pieśni gminnych i ludowych gadek. Całego tego świata dawnych wierzeń, nieziemskich strachów, ciężkiej pracy, ukrytych skarbów i dozgonnej miłości. Lubię stanąć w miejscu, otworzyć szerzej oczy i wyobrażać sobie jak je widzieli ludzie przed wiekami. Kto się chował w pobliskich lasach, kto komu skradł pocałunek na tym rozwidleniu dróg, a kto wypoczywał w cieniu drzewa, które stoi tu setki lat. Pochodzę z okolic, w których takich legend zachowało się co nie miara więc karmiono nas nimi co krok . Każdy jeszcze pacholęciem będąc wiedział , że lipy, które rosną przy ul. Chrobrego i Kościelnej zostały posadzone na pamiątkę walki Bogny, Miłki, Sławy, Jarogniewa, Bolka i Światosława ze strasznym Wodnikiem co „nocą księżycową wychodził z nurtów rzeki. Srebrzysta poświata kładła się na seledynie wodorostów oplatających jego ramiona i biodra. Z rozstrzępionej czupryny, sterczącej na wszystkie strony, spływały krople wody. Małe, nieruchome oczy lśniły zimnym blaskiem. Stąpał powoli, sztywno stawiając żylaste nogi i wyciągając przed siebie chude, muskularne ręce, zakończone szponami zakrzywionych palców. Straszny był. Gdy w oddali zamajaczyła się jego wysoka sylwetka, mieszkańcy gasili ognie i pogrążeni w ciemności nasłuchiwali trwożnie odgłosów miarowego stąpania. Wodnik krążył dookoła wsi. Biada temu, kto odważyłby się szepnąć choćby jedno słowo, westchnąć lub głośniej poruszyć się na posłaniu.„ A przy torach kolejowych, na Górce Miłości, przez którą z niejednej imprezy się wracało, przed wiekami chciano powiesić na tajemniczej szubienicy trzech młodzieńców co skarbu nocą szukali. „Rano znaleziono ich na pół żywych przed Bramą Bańską. Jeden ponoć ze strachu umarł nazajutrz, drugi stracił mowę i tylko trzeci mógł opowiedzieć o przygodzie owej nocy”.
Wrocław, do którego przeprowadziliśmy się lata temu też bogaty jest w legendy. Moja ulubiona to ta o mostku czarownic zawieszonym między wieżami kościoła św. Marii Magdaleny. Głosi ona, że zamykano tam panny prowadzące hulaszczy tryb życia. Matki wieczorami przyprowadzały pod mostek swoje córy, ku przestrodze by nie zeszły na złą drogę. Niektórzy twierdzą, że duchy pokutnic do dziś nawiedzają mostek.
Naturalnie, zaczęliśmy też grzebać w historii okolic naszego nowego, starego domu. I tak pewnego razu idąc tropem ludowych historii nagle, w samym środku lasu naszym oczom ukazała się drewniana chata. Wieść niesie, że to karczma w której książęta opolscy spędzali noce po polowaniach. Biesiadowali przy zachowanym jeszcze we fragmentach olbrzymim kominku. Jej historia sięga początków XVIII wieku. Mówi się, że była schronieniem przed wilkami grasującymi licznie w tej okolicy . Podobno karczma była częścią małej , leśnej osady, niestety w XIX w. wszyscy jej mieszkańcy rychło pomarli w wyniku strasznej zarazy. Jak mówi legenda, tylko jednej dziewczynce udało się przeżyć i uciec z osady. Dlatego dziś nazwa pobliskiej wioski pochodzi od imienia dziewczyny – Jagienki. Te poszukiwania miejscowych historyj doprowadziły nas nawet do wzmianki, że jakoby prababcia Umy Thurman urodziła się w naszej gminie. 😉
Kto wie, być może i my zostawimy tam po sobie jakiś ślad i nasze pra pra wnuki snuć będą legendę o dwóch takich zakochańcach co to z zachodniego pomorza tu przybyli z synem, którego Teodor Lew zwali, wilkiem Zohanem i drugim psem co do psa podobny nie był. Wszystkie grosze i siły poświęcali by sobie gniazdo uwić w stobrawskich borach. Na prawo i lewo szczęściem gorszyli, za nic przeciwności losu mieli i żyli długo w miłości i bogactwie, którego za żadne pieniądze świata nie dało się kupić. A upamiętniać mają ich dwa rosłe, niemalże splecione ze sobą dęby.
* Marzenna Rzeszowska, w: „W krainie Gryfitów. Podania, legendy i baśnie Pomorza Zachodniego”, Wydawnictwo Poznańskie 1986.
Fantastyczne miejsce. Uwielbiam takie zagubione zakątki, które mają swoją historię 🙂
PolubieniePolubienie
Takich miejsc jest mnóstwo , trzeba tylko mieć oczy szeroko otwarte 😉
PolubieniePolubienie
Jak na poniedziałkowy poranek to tekst nie z tego świata. Zdrówka!
PolubieniePolubienie
Wiem, wiem, w poniedziałek to powinnam raczej wrzucić tu jakąś tabelkę z excela, a nie takie tam bajdurzenie 😉
PolubieniePolubienie
Ja również lubię grzebać w historii swojej miejscowości, można dokopać się do ciekawych informacji. Muszę CI powiedzieć, że robisz przepiękne zdjęcia, brawo!
PolubieniePolubienie
Dziękuję, ale muszę się przyznać , że robimy je razem z moją Drugą Połówką 😉
PolubieniePolubienie
Też uwielbiam legendy. Jest coś wręcz uzależniającego w tym poszukiwaiu wiedzy o jakimś starym mijejcu. Jakby czas dodawał magii 🙂 Piękne zdjęcia
PolubieniePolubienie
Dokładnie, te wszystkie historie są magiczne mimo że dotyczą zwykłych ludzi, takich jak my 🙂
PolubieniePolubienie
Ja pochodzę z Żołyni. Wystarczy wpisać w google „żołynia sosna sobieskiego”. To olbrzymie drzewo. Największa sosna jaką kiedykolwiek widziałem. Podobno Sobieski, gdy jechał z wojakami do Wiednia, zatrzymał się i odpoczywał pod nią.
PolubieniePolubienie
Sobieski Sobieskim, a czy Kill Bill też pod nią czasami odpoczywał ? 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chciałem, tylko akurat tam jest kapliczka i oni tam odprawiali majowe modły i mnie wystraszyli. Poszedłem, nomen omen, w diabły 🙂
PolubieniePolubienie
Hahahaha, Twoja historia nawet mnie się bardziej podoba, niźli ta o Sobieskim 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Każde miejsce skrywa jakieś tajemnice:) Uwielbiam takie opowieści! Zawsze mnie ciekawi, ile jest w nich prawdy, a jaka częśc to wytwór wyobraźni.
Piękna zdjęcia, bardzo nastrojowe!
PolubieniePolubienie
Dziękujemy, staraliśmy się oddać choć trochę klimat tego miejsca 🙂
PolubieniePolubienie
Piękna jest ta chata. Historie opowiadajace o zwyklych ludziach, takich prawdziwych jak my uwielbiam. Historia o bitwach i wielkich walkach też jest fascynująca ale nie chwyta za serce tak jak historia jednostki. Pozornie bez znaczenia i wpływu na nas ukazuje że to co robimy i po co żyjemy pozostaje w ludzkich wspomnieniach. Sama bardzo pielęgnuje historie mojej rodziny. Stworzyłem drzewo genealogiczne mojej rodziny ale wprowadzam tam historie zachowane w pamięci najstarszych. Jeśli tego nie zrobię moje dzieci poza nazwiskami i datami śmierci nic nie będą o tych ludziach wiedzieli. A opowieści są cudowne.
PolubieniePolubienie
Piękna choć niestety bardzo już zdewastowana, nawet nie tyle przez czas, co ludzi. Zawsze mnie zadziwia , że ludziom tak łatwo przychodzi niszczenie takich miejsc.A pomysł z drzewem genealogicznym też mi od dawna chodzi po głowie, podziwiam , że Tobie udało się go zrealizować 😉 Pozdrawiamy !
PolubieniePolubienie
Super światło udało Ci się uchwycić na tych zdjęciach 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy 🙂
PolubieniePolubienie
Kto szuka, ten znajduje. Piękny i faktycznie jak z baśni tekst, a do tego cudowne zdjęcia. Pozdrawiam gorąco i życzę pięknego dnia 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję, a dzień niechaj będzie jak z bajki! 😉
PolubieniePolubienie