Tak po babsku

Mam przyjaciółkę. Taką ze szczerego złota. Jeśli w Biurze Miar i Wag mieliby wzór przyjaciela to tam byście ją spotkali. Jest jedyna w swoim rodzaju, nie da się przejść koło niej obojętnie. I nie tylko dlatego, że jej oczy są hipnotajzing, że ma rozbrajający (u)śmiech i swój styl nie do podrobienia. A musicie jeszcze wiedzieć, że nie łatwo być moim przyjacielem. Kto próbował ten wie. Ona mimo wszystko nim jest. Nawet kiedy ja nie jestem dla niej. Choć też da się jej nie kochać. Wiem, bo na początku nie lubiłam dziołchy, że hej. Głośne to takie, wyszczekane, klnie jak szewc, każdego posłucha, do każdego zagada, od pani Zosi sprzątaczki ( oczywiście, że wie jak ma na imię ), po dyrektora i nic sobie z tego nie robi, że ten mówi w obcym języku. A najgorsze, że ma dobry humor nawet w poniedziałek o 8 rano ( no dobra, piętnaście po 😉 ) i zaraża nim mnie, rujnując mój image zblazowanej zołzy. Nie wiem jak ona to robi, ale potrafi rozśmieszyć człowieka najbardziej nieśmiesznym żartem.  Tym samym. Codziennie. Przez pół roku. Do tego pamiętliwa jest strasznie i nie chodzi tu tylko o urodziny czy inne święta, ona pośród miliona swoich spraw pamięta , że ty w czwartek przecież do fryzjera miałaś iść i dzwoni wtedy zapytać jak się czujesz, bo wyglądasz na pewno bosko ! I nawet jeśli wyglądasz jak kupa, to po takim telefonie przynajmniej się już tak nie czujesz. Do tego potrafi załatwić wszystko i namówić cię do wszystkiego, nawet jeśli tego nie chcesz, a zwłaszcza wtedy. A kiedy wydaje ci się, że się przesłyszałeś, to była ona i naprawdę to powiedziała.

Ale najbardziej kocham w niej to, że jest zawsze sobą, nawet jeśli czasami wydaje się , że to nieprawdopodobne żeby taka była. Do tego słowa u niej znaczą dokładnie to co znaczyć powinny, nie ma wyjątków ani odmiany przez przypadki. Potrafi cieszyć się twoim szczęściem. Nie ocenia, chyba że sam się o to prosisz.  Pomoże ci, nawet jak się o to nie prosisz. Jest szczera, nie tylko przy innych, ale też sama ze sobą. Nie obraża się, nie stroi fochów ( od tego jestem ja :p ), co najwyżej będzie cię miała głęboko, szczerze i bezinteresownie w dupie. Za to dla swojego dziecka, rodziny, przyjaciół (kolejność nie jest przypadkowa) skoczyłaby w ogień i w ciemny las, poświęciła swój wolny czas, swoje siły, resztki dobrego humoru i ostatnie litry benzyny, oddała ostatnią kromkę chleba,  kroplę wina i ostatniego papierosa. No chyba, że akurat nie może, to przeprosi i powie, „nie dzisiaj, Stara” . No i zrozumie wszystkie Twoje dziwactwa, mało tego, nie będą one dla niej niczym dziwnym. Pomyślałabym nawet , że może jest po prostu moim wymyślonym przyjacielem gdyby nie to ze ma jedną wadę. Potrafi ci obrzydzić ulubioną piosenkę do tego stopnia, że będziesz wymiotował po pierwszej nutce.

Mam przyjaciółkę. Taką najprawdziwszą. A przez to , że jest taka wyjątkowa , jej przyjaźń do mnie sprawia , że będąc zwykłą dziewczyną sama czuję się Kimś.

A to jej piękne i niepowtarzalne wnętrze :

u Agi

u Agi-001

u Agi-004

u Agi-002

u Agi-006

u Agi-003

DSC04068

b&w 8

PICT0104

10 uwag do wpisu “Tak po babsku

  1. Agata boska

    Droga Redakcjo!
    Jestem Agata mam lat dwadzieścia i mieszkam sobie we Wrocławiu otoczona milionem przyjaciół, gdzie każdy się troszczy wzajemnie i przynosi ukojenie. Piękna, młoda i bogata. A gówno prawda! Tak właśnie, dzięki Juszce mogę się o tym przekonać i dotknąć wszystkich zakamarków swego nadprojektowania życia (Bosz, właśnie sobie zdałam sprawę, że nigdy nie napisałam do Popcornu czy Bravo, eh!).
    Jeszcze raz, Agata lat 37 (no dobra 37 i pół), kurdupel, podobny zupełnie do nikogo ( i byśmy się tu zrozumieli, nie! nie wiem do kogo jestem podobna, żartujesz chyba, to ja byłam wcześniej a nie ta pseudo aktorka z fantastycznymi cyckami) mieszkający w dwupokojowym mieszkaniu ze synem, który właśnie zaczyna być dorosły (spokojnie przetrwamy;)) i mega zjawiskiem Jadwigą – mieszańcem urodzonym w rocznicę ZAMACHU smoleńskiego (srly).To nie jest tak, droga redakcjo, że jestem wspaniałością ociekającą zajebistością, na szczęście dane mi jest na co dzień obcować z drogowskazami, które mówią mi „nie podążaj tą drogą, poszukaj innych, nie idź w stronę światła, lękaj się i żyj i nie marnuj kurwa czasu”.
    Juszka. Nie wiem dlaczego i jakim cudem, ale pamiętam dokładnie moment, w którym zamieszkała w moim sercu. Kraków, weekend, barka „Basia” pająki i my. Od początku poddawała mnie próbom : „OOOO jeszcze tu jest ten pająk ten! OOOO i jeszcze tam! OOOO.” Usuwałam bez opamiętania, bo nie miałam wyjścia, no raczej, noł łej. Ten moment, gdy rozłożyłyśmy się wygodnie na kocu, przegryzając suchą bułę i popijając jogurt, czytając książki i milcząc. Całe godziny, wieczność! To był ten moment właśnie.
    To ONA jako jedyna w swoim rodzaju przypomina mi o fundamentalnych zasadach, bo często lecę, nie myślę i mi się nie chce, nawet jak udaję, że chce i jak to bardzo, pewnie, bo nie wiem czego, ale pragnę najmocniej na świecie.:
    Konsumpcjonizm jest do dupy,
    Reguły owszem ale ten właściwe,
    Po co bierzesz tyle reklamówek?
    Nie tankuj na … (stacja z dwoma literkami) pamiętasz jaką tragedie ekologiczną wywołali? No możesz tam się ewentualnie zatrzymać i zrobić siku. Będę Cię pilnować.
    Ludzie są interesowni i dbają o własne tyłki, mogłabyś czasem pamiętać o swoim hę?
    Jeśli Ci się nie chce zrobić tego dziś to znaczy, że Ci się tego nie chce zrobić dziś.
    Rozbraja mnie tym swoim jakże głośnym śmiechem i oczami, które mówią wszystko (nawet jeśli nie chcesz przyjąć tego do siebie mam to w dupie – i tak Ci oczami powiem).
    Najlepsza herba parzona z odpowiednim ceremoniałem, i pomimo tego, że mieszka tak kutwa wysoko i płucami pluje z chęcią Ją odwiedzam, chociaż wolę jak przyjeżdża do mnie 😉
    Gdyby pisać o Niej książkę, składałaby się ona z wielu rozdziałów, zakamarków i dowodów Jej talentu w postaci ilustracji i zdjęć.
    Kiedyś ktoś powiedział :” bo wiesz, jak Ania jest trudna..”. Nosz kurwa mać. A jaka ma być? Łatwa?….
    Jeśli będziemy wychodzili z takiego założenia, będziemy mieli kena i barbi w swoim zespole, jedli kurwa tylko z zajebistych knajp, koniecznie torpedując na fejsbuniu o trylionie „ważnych” posiłkach i jeździli na wakacje all inklusiv, bo wszyscy tak jeżdżo. Nie chce tak. Anka też nie (na szczęście). Pisząc ten list droga redakcjo, nie chcę by przeze mnie przemawiał patetyzm, ale cholera, to dzięki Ani wiem, że pełna i szczęśliwa rodzina to z czworonogiem, którego mi znalazła i niemalże podała na tacy (tak weterynarz też ogarnięty i najlepszy, ale za to najlepszy rodzaj karmy to już nie Ania tylko Artur hihihi). To wartości jakimi się kierujemy w życiu i bliscy, których tak niewielu mamy. Nie jest zawsze, jest gdy trzeba. Za to w największych dramatach i w największych szczęściach. Czasem bywa po środku. Jako jedna z nielicznych istot na tej planecie lubi moje żenujące żarty i poczucie humoru, serio! Sama jestem w szoku rilli. Często sprawdzała swoje granice i bariery by nadać sens swemu życiu. Poznała go i ma w swoim mikrokosmosie. Bo nie „tylko dens ma sens”(to jest jedno z moich powiedzeń, które nadal Ją bawi). Tylko Juszka jest wstanie wytłumaczyć mi zawiłości i istotę spisków i knowań nawet tych skonfabulowanych. To wrażliwa osoba, którą nie jeden opyszałek doprowadził do granic wytrzymałości. Droga redakcjo, ten list niech będzie ostrzeżeniem dla idiotów, że mogą na mnie liczyć, bo będę wiedzieć gdzie i w jaki sposób dokonać wolnej i zaplanowanej akcji znicz. Lękajcie się. Ave makrela. Howl.
    Ps. Droga redakcjo czy całując się w ubraniu mogę zajść w ciążę?

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz