Ciepło, zimno.

Właśnie topnieją te nędzne resztki śniegu, jakim zostaliśmy ostatnio obdarowani, zmieniając się w brudne i mokre błoto. W mieście nie było go widać prawie wcale, poza miastem ledwo przykrył krajobraz skrzącą się bielą, stwarzając wraz z minusową temperaturą chwilową namiastkę zimy.  

Nasze psiaki uwielbiają śnieg i wariują jak spadnie go chociaż odrobina. W przypadku Zohna nie jest to dziwne, bo 50% jej genów pochodzi od północnych szpiców – jej matka była syberyjskim husky. Mimo iż tego nie widać na pierwszy rzut oka, bo z wyglądu bardziej przypomina ojca – coś koło owczarka niemieckiego, to w głębi serca jest typowym haszczakiem. Teoś też był zachwycony białym krajobrazem, tym bardziej że to jego pierwszy raz. Dzielnie maszerował po śnieżnobiałych drogach i rzucał Zohanowi kulki. Bawiąc się z nimi na śniegu, przypomniałem sobie własne dzieciństwo, które spędzałem w zachodniopomorskim. Pamiętam, że zimy zaczynały się w listopadzie, najdalej grudniu i trwały do marca co najmniej. Śniegu było dużo, bardzo dużo. Czasem ulicą na której mieszkałem można się było przemieszczać tylko wykopanymi w nim tunelami (oczywiście z perspektywy dziecka). Opady śniegu, a nawet śnieżyce były częste. Tak jak szuflowanie śniegu wkoło domu. Sanki były sprzętem obowiązkowym i tak naturalnym jak rower latem. Jeziora i starorzecza Odry zamarzały na całe miesiące. Metr lodu, goście wjeżdżający nań samochodami i dzieciaki tłumnie śmigające na łyżwach były czymś normalnym. Dziś niestety tego nie ma. Ta pora roku, w takiej formie jaką ją pamiętam znika chyba na dobre. Mój syn nie będzie miał takich wspomnień jak ja. To nie jedyne zmiany jakie zauważam. Lata są coraz bardziej upalne, coraz dłuższe pojawiają się okresy bez deszczu, coraz więcej anomalii pogodowych. Prawda jest brutalna, jesteśmy świadkami drastycznych zmian klimatu. Zmian, które sami jako ludzie w dużej mierze sprowokowaliśmy. I to nie będą zmiany miłe. Wielu naukowców uważa, że ocieplanie się klimatu będzie miało katastrofalne skutki dla wielu gatunków – czego początki już obserwujemy. Wielu uważa, że takie same skutki dotkną człowieka. Nie wykluczone jest też to, że zachwiane zostaną podstawy naszej cywilizacji. Oczywiście nie w jakimś apokaliptycznym wymiarze, choć w niektórych rejonach apokalipsa rzeczywiście może mieć miejsce. Pewny jest natomiast drastyczny wzrost kosztów życia z uwagi na wzrost cen żywności, wody i energii z konwencjonalnych źródeł,  pewny jest spadek komfortu i podrożenie życia w miastach, szczególnie tych dużych. Szkoda, że Ziemia jaką odziedziczyliśmy po przodkach, nie będzie tą samą, którą przekażemy naszym dzieciom i wnukom. Niszczymy bezpowrotnie coś, z czego sami korzystaliśmy i z czego żyliśmy tysiące lat. Świat jaki dostaliśmy w spadku był wspaniały i unikatowy, nasi potomkowie będą go znali już tylko z opowieści, zdjęć i filmów. Naukowcy z amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska szacują, że wzrost temperatury na ziemi grozi wyginięciem około 30 proc. gatunków flory i fauny. Zniknie Arktyka jaką znamy i większość lodowców, poziom oceanów podniesie się o kilka metrów. To będzie skutkowało pustynnieniem części regionów, zmianami w prądach morskich i prądach strumieniowych. Niewykluczone, że w dłuższej perspektywie dojdzie do kolejnej epoki lodowcowej. Scenariusze i analizy przyszłości odnośnie ludzi przewidują ogromne migracje całych populacji. Zakłócenia globalnej wymiany handlowej, transportu, przesyłu, zaopatrzenia energii i rynków pracy, bankowości i finansów, inwestycji i ubezpieczeń, załamanie się stabilności rozwiniętych jak i rozwijających się krajów. Znacznie zwiększone wahania rynku i giełd spowodować mogą trudności w funkcjonowaniu lub upadki towarzystw emerytalnych i ubezpieczeniowych. Kraje rozwijające się, niektóre już uwikłane w konflikt militarny, mogą być wciągnięte w większe i długotrwałe spory o wodę, zapasy energii lub żywności. Jeśli myślicie, że Was to ominie….to raczej się mylicie. Pierwsze skutki zaczynamy już obserwować, kolejne będą narastać lawinowo. Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę z faktu, że tej katastrofy już nie zdołamy uniknąć. Możemy jedynie łagodzić jej skutki. Niewiele ludzi zdaje sobie również sprawę, że negatywne zmiany będą następowały coraz szybciej i z coraz większą intensywnością. I my w Polsce też to odczujemy. Bo jesteśmy krajem o bardzo niskich zasobach wody, o dużym uzależnieniu od węgla, ropy i gazu, o mizernym odsetku pozyskiwania energii z OZE, kiepskiej świadomości ekologicznej i niskiej lesistości. Tak, wbrew temu co lubimy sądzić o własnym kraju, lasów mamy na tle sąsiadów mało – odpowiednio niecałe 30% przy Niemczech 32%, Czechach 34%, Słowacji 40%, Białorusi 41%, Litwie 35%. Nawet kraje bałkańskie, iberyjskie czy Włochy przewyższają nas zalesieniem, nie wspominając już o Szwecji czy Finlandii, gdzie zalesienie to ponad 70%. Niezmiernie istotny jest też fakt niszczenia ogromnych połaci pierwotnych lasów na całym świecie i ekosystemów morskich, które giną przez działalność globalnych koncernów typu Nestle czy BP korumpujących miejscowe władze, naszą ignorancję i konsumpcjonistyczny styl życia. A to lasy właśnie wiążą CO2, jeden z najgroźniejszych gazów, ocieplających nasz klimat. I to wbrew temu co sądzą nawiedzeni „specjaliści”, pokroju naszego nowego ministra środowiska, pana Szyszki, my odpowiadamy za wzrost CO2 w atmosferze i niekorzystne zmiany na Ziemi. Idiotów pokroju Szyszki niestety nie brakuje, na całym świecie, więc na specjalną zmianę globalnego spojrzenia i działania na rzecz klimatu na razie nie ma co liczyć. Dlatego zachęcam do działania na własną rękę, do wspierania lokalnych inicjatyw, wywierania presji na władze i świadomego wybierania kolejnych rządów. Zachęcam też do sięgnięcia do opracowań naukowych na ten temat, jedną z bardziej rzetelnych stron jakie znalazłem jest strona www.naukaoklimacie.pl Na początek polecam zestaw faktów i mitów na ten temat, wraz z jasnym uzasadnieniem www.naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity .
Artur

 

DSC07200_Fotor

DSC07230_Fotor_Fotor_Collage

DSC07308_Fotor

DSC07263_Fotor

DSC07254_Fotor

DSC07247

DSC07244

DSC07286

DSC07285

DSC07262

DSC07297-001

10 uwag do wpisu “Ciepło, zimno.

  1. Molly

    No tak, ale nie wzielas pod uwagę jednej prostej rzeczy. Otoz wiesz ile dwutlenku wegla wydobywa się z jednego wybuchu wulkanu? Znacznie wiecej niz jestesmy w stanie my ludzir zaniczyscic atmosfere. A tak naprawdę nie chodzi o sam dwutlenek węgla a o parę wodna ktora znaczniej wpywa na zmiany w klimacie niz co2. Cykliczne sa zmiany klimatu i jest to nieuniknione nawet w czasach kiedy nie zyli ludzie.

    Polubienie

  2. Mylisz się, posłużę się cytatem. „Wulkany emitują CO2 na lądzie i pod wodą. Z podwodnych wulkanów ulatnia się 66-97 mln ton w ciągu roku. Jednak równoważy to nowopowstała na dnie oceanu lawa, pochłaniająca dwutlenek węgla. W rezultacie, podwodne wulkany mają niewielki wpływ na atmosferyczny poziom CO2. Większy wkład mają wulkany lądowe. Ich emisję ocenia się na 242 mln ton na rok (Mörner 2002). Tymczasem ludzie obecnie emitują ponad 30 miliardów ton CO2 rocznie (EIA). Emisje antropogeniczne są ponad 100-krotnie większe niż wulkaniczne. Jest to widoczne, kiedy porównuje się poziom dwutlenku węgla w atmosferze z aktywnością wulkaniczną po 1960 roku. Nawet silne erupcje, jak Pinatubo, El Chicon i Agung, miały mało zauważalny wpływ na koncentrację tego gazu.Najsilniejsza erupcja w ostatnim półwieczu – wulkanu Pinatubo – wyrzuciła 42 miliony ton CO2 (Gerlach i in. 1996). To niewiele ponad 0,1% naszych rocznych emisji ze spalania paliw kopalnych. Nasze tysiące elektrowni na węgiel i gaz, miliard samochodów i pozostałe źródła przemysłowe emitują tyle CO2, ile produkowałoby 8000 wielkich wulkanów tarczowych, takich, jak Kilauea (USGS)” Dodatkowo wzrost stężenia CO2 w atmosferze powoduje wzrost parowania, to sprzężenie. Im więcej CO2 tym więcej pary wodnej. Istotne jest też to, że para wodna to niższe partie atmosfery, gazy cieplarniane wyższe. Te wyższe mają większy wpływ na ocieplanie się klimatu i parowanie. Masz rację, zmiany klimatu są cykliczne. Zależą w największej mierze od cykli słonecznych. Z tym, że akurat teraz mamy niż aktywności słonecznej i klimat nie powinien się ocieplać. Powinien być bez zmian lub delikatnie się ochładzać. Więc jasnym jest, że za globalne ocieplenie odpowiada nienaturalna emisja dwutlenku węgla plus szereg innych, również zależnych od człowieka rzeczy – takich jak choćby degradacja lasów, oceanów czy emisja metanu.

    Polubienie

  3. krolowakaro

    Brzmi to strasznie, ale to niestety prawda. Mój syn chodzi już do przedszkola, a jeszcze ani jednej zimy nie spędził na sankach, bo śnieg pojawia się i znika niemal od razu. Ja pamiętam zimy, gdy było -20 st., dla niego -2 st to już poważna zima.

    Polubione przez 1 osoba

  4. To są powody z których cieszę się że wyjechałam z Polski do Irlandii, tutejszy klimat o wiele bardziej mi odpowiada. W Polsce nienawidziłam zawsze takiej zimy -nie-zimy, tego błota pośniegowego, chlapy i przez to gigantycznych zawsze korków w mieście. Nie znosiłam tez upałów – to co w ostatnie lato się działo w Polsce z temperaturami masakra. A w Irlandii jest zupełnie inny klimat, w sumie dwie pory roku – wiosna i jesień i to mi bardzo odpowiada 🙂 nie mówiąc już o zanieczyszczeniu powietrza -jakie jest tutaj w porównaniu do Polski. Dwa lata mieszkam w Irlandii i ani razu w tym czasie nie chorowałam, zero grypy czy anginy, które wcześniej miałam kilka razy w roku. Pozdrawiam z deszczowej wiecznie zielonej Wyspy 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    1. My jednak wolimy 4 pory roku, nawet jeśli dziś nie są już tak wyraźnie oddzielone od siebie jak kiedyś. A po świeże powietrze wyprowadzamy się właśnie na wieś, z dala od miasta 🙂
      Pozdrawiamy serdecznie

      Polubienie

Dodaj komentarz